20.10.2018. Jest po 19. Przyjeżdżam na stację Toruń Główny. Krótka orientacja w terenie, po czym wsiadam w autobus linii 11 i jadę na ulicę św. Józefa, gdzie mam nocleg. Zasłużony odpoczynek.

O poprzedniej części wycieczki, z Bydgoszczy, można przeczytać tutaj.

21.10.2018. Chłodny i dżdżysty poranek. Na zewnątrz gęsta mgła, która niektórym zdjęciom doda mistycyzmu, a inne kompletnie zepsuje. Przepraszam też Torunian, za zdjęcie główne, powinien być na nim jakiś charakterystyczny obiekt, ale ten most kolejowy był tak fotogeniczny…

Wstaję wcześnie rano, by zrealizować cały program. Na pierwszy ogień podjeżdżam autobusem linii 18 pod Motoarenę. To najnowocześniejszy stadion dedykowany żużlowi w Polsce.

Na oglądanie tego obiektu nie mam zbyt wiele czasu, ponieważ kupiłem bilet 90-minutowy i chcę w nim zmieścić wszystkie przejazdy komunikacją miejską. Później będę już tylko w centrum i jedynym środkiem transportu pozostaną własne nogi. Także póki co, wszystko mam wyliczone co do minuty.

Pętla tramwajowa Motoarena. Posiada dwa tory odstawcze, co ma nie lada znaczenie. Otóż zajezdnia tramwajowa w Toruniu to jeden z najstarszych w Polsce tego typu czynnych obiektów, zabytkowa, ale jednocześnie tak mała, że nie mieści wszystkich wagonów, które muszą stać „pod chmurką” na pętlach. Jedną z nich jest właśnie Motoarena, a drugą Olimpijska. Tam właśnie teraz się udam.

Część pętli Olimpijska, na której stacjonują tramwaje, jest przynajmniej ogrodzona, monitorowana i zamykana na noc (w przeciwieństwie do Motoareny). Przyjechałem tutaj linią numer 5, przebywając całą długość jej trasy. Torowiska w Toruniu, podobnie jak w Bydgoszczy, mają wąski rozstaw szyn, 1000 mm. Całkowita długość sieci wynosi około 25 km.

Wracając do tematu zajezdni, doczytałem, że mieści ona do 25 składów, podczas gdy tramwajów w Toruniu jest około 80. Trudno to nazwać małym deficytem…

Wracam linią 1 w stronę miasta. Wysiadam na przystanku Dworzec Toruń Miasto. Raz, że kończy mi się bilet, dwa, że to ciekawy punkt przesiadkowy. Brak rzecz jasna takiego rozmachu jak w Bydgoszczy (na Dworcu Wschód), niemniej podobnie można o „suchej stopie” dojść na peron kolejowy – za pomocą zadaszonej kładki. Pozytywne jest zlokalizowanie ekranów dworcowych na przystanku tramwajowym przy wejściu na kładkę (widać je na zdjęciu niżej pod daszkami nad schodami). Przy budynku stacji znajduje się z kolei wyświetlacz komunikacji miejskiej. Wiele do życzenia pozostawia natomiast sam dworzec, jednak zakładam, że i on doczeka się remontu.

Stąd mam zaledwie parę kroków na Bulwar Filadelfijski. Robię zdjęcie, które wstawiłem jako główne. Bardzo miłe miejsce do spacerów, acz tym razem jest zimno, a widoki zasłania mgła. Z drugiej strony ta sama mgła nadaje krajobrazowi klimatu tajemniczości.

Mijam ruiny zamku krzyżackiego z XIV wieku.

Na ulicy Podmurnej znajduje się Baszta Monstrancja z XV wieku, nietypowo wybudowana na planie ośmiokąta. Dziś w rękach prywatnych.

Jestem na ulicy Szerokiej – reprezentacyjnym deptaku. Stare Miasto w Toruniu zostało wpisane na listę UNESCO w 1997 roku. Spacerując tą ulicą oraz jej przedłużeniami – Wielkie Garbary i Królowej Jadwigi (o Rynku Staromiejskim nie wspominając) nie mam wątpliwości o słuszności przyznanego wyróżnienia.

Zanim odwiedzę główny plac, najpierw przedsmak, czyli Rynek Nowomiejski. Na przedstawiającym go zdjęciu niżej widać trzy gotyckie świątynie: dawny kościół ewangelicki św. Trójcy (na pierwszym planie, obecnie mieści placówkę kultury), kościół św. Jakuba i św. Filipa (z tyłu, po prawej) oraz kościół św. Katarzyny (z tyłu, po lewej). Ten pierwszy był zamknięty, pozostałe są warte odwiedzenia.

Rynek Staromiejski to serce miasta i jego główna chluba. To w tym miejscu najlepiej można poczuć klimat średniowiecznego miasta. Wymienię choćby kilka budynków, które się tutaj znajdują:

  • Ratusz Staromiejski, uchodzący za jeden z najznakomitszych przykładów średniowiecznej architektury mieszczańskiej w środkowej Europie, posiada także wewnętrzny dzieciniec, na który warto zajrzeć,
  • neorenesansowy Dwór Artusa z XIX wieku, który najbardziej mnie zachwycił (to ten strzelisty, jakby nieco „przeskalowany” budynek po prawej),
  • kamienica pod gwiazdą (to ta beżowa, bogato zdobiona, z gwiazdą na samej górze),

a także

  • gmach Poczty Głównej oraz kościół św. Ducha.

Toruń, jak kilka innych miast w Polsce, ma swoją „krzywą wieżę”. To średniowieczna baszta odchylona od pionu o prawie półtora metra.

Drugim obiektem, który wywarł na mnie największe wrażenie, zaraz po Dworze Artusa, było Collegium Maximum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Ponownie jest to niderlandzki renesans, z początku XX wieku, a budynek pierwotnie pełnił funkcję Reichsbanku.

Końcową atrakcją jest przejście przez Most Józefa Piłsudskiego na drugą stronę Wisły, w kierunku Dworca Głównego. To klasyczna kratownicowa konstrukcja, po której do 1984 jeździły dodatkowo tramwaje. Można stąd zobaczyć Stare Miasto w całej okazałości, mi utrudniała to mgła.

Po dłuższym spacerku, odpoczynek w czasie oczekiwania na pociąg do Warszawy. Kończę swoją wizytę w mieście, w którym urodził się Mikołaj Kopernik. Na pamiątkę (ale krótką!) pozostaje parę pierniczków 🙂 Zdecydowanie Toruń wskakuje na miejsce numer 2. (po Gdańsku) na liście lokalnych smakołyków.

udostępnij: