07-09 października 2020. W tych właśnie dniach udałem się na eksplorację lubelskiego, tym razem na północny-wschód. Chętnych do powtórzenia mojego wyczynu od razu uprzedzam: te rejony startują w ogólnopolskim konkursie najbardziej opornych na absorpcję jakichkolwiek funduszy remontów dróg. Jeśli w swojej flocie macie Porshe, Chryslera, Ferrari, Lamborghini i starego Jeepa bez klimatyzacji – to wybierzcie zdecydowanie tego ostatniego.

Bazę noclegową miałem w otulinie Poleskiego Parku Narodowego, w otoczeniu niekończących się lasów i ogromnych stawów hodowlanych. Mały, drewniany domek, bardzo wyciszające miejsce. Dobrze, że był październik, bo w miesiącach letnich zapewne nie widać tutaj co jest po drugiej stronie ulicy, wszystko przysłaniają komary. Poniekąd potwierdził to mój gospodarz i przewodnik. No, ale mnie to ominęło, więc koniec narzekania, pora zwiedzania.

7 października przyjazd. Był jeszcze czas na wycieczkę rowerową, odpoczynek i lenistwo na łonie natury, a wieczorem ognisko. Z dala od gwaru miejskiego. Potok ruchu na pobliskiej drodze: 1 samochód na godzinę w obu kierunkach. Niebo pełne gwiazd, czasem w oddali słychać krowę, bo gdzieś jest gospodarstwo.

8 października. Włodawa. Jedynym słusznym kierunkiem zwiedzania jest Szlak Trzech Kultur. Nie wchodząc do żadnych obiektów do środka – do przejścia luźnym tempem w pół godziny. Wchodząc – nieco dłużej. Jak sama nazwa wskazuje, szlak opiera się na trzech punktach. Pierwszym z nich jest Cerkiew Narodzenia NMP. Niestety w czasie mojej wizyty była zamknięta, a szkoda, bo widać, że odnowiona.

200 metrów dalej, idąc ulicą Kościelną, dochodzimy do – zaskoczenie – kościoła. Świątynia p.w. św. Ludwika to późnobarokowy zespół klasztorny. Kościół jest bardzo duży, wysoki, elegancko odrestaurowany. Robi wrażenie. Warto wejść do środka, na chwilę się wyciszyć.

Najdłuższy odcinek szlaku do przejścia, całe 500-600 metrów. Dochodzimy do Małej i Wielkiej Synagogi. Tutaj także wszystko ładnie odnowione, dodatkowo w środku mieści się muzeum, na które można poświęcić chwilę czasu. Ja niestety muszę dopisać to miejsce do listy „do nadrobienia” następnym razem – cóż, covid.

Powrót na Czworobok. Aha, bo nie powiedziałem, tutaj można zaparkować. Czworobok to też taki ciekawy budynek na Rynku, którego można obejść (albo nawet zajrzeć na dziedziniec, choć od razu mówię, że nic tam nie ma). Obok jest za to profesjonalny zegar słoneczny. Po wszystkim ja na przykład skorzystałem też z opcji zjedzenia pierogów w Kawiarni Centrum.

Na zakończenie pobytu w tym wielokulturowym, przygranicznym mieście, można podjechać w jeszcze jedno miejsce. No właśnie – przygranicznym. Zaraz za Bugiem jest Białoruś. W trakcie mojego pobytu, toczyły się tam największe wiece i protesty…

Ten sam dzień, ale popołudnie. Przerzucamy się na Poleski Park Narodowy, a konkretnie jego południową część i ścieżkę Czahary, która wiedzie przez Bagno Bubnów (największe torfowisko w parku). Długość trasy 6,5 km. Uwaga, obowiązują bilety, można kupić przez telefon.

To właśnie tutaj znajdują się te kładki, z których słynie Poleski Park Narodowy (no dobrze, na innych ścieżkach też są, ale tutaj najlepsze!). Pod nami bagna i torfowiska, a wokół łąki trzęślicowe. Niesamowity widok (szczególnie z każdej z wież widokowych), a spacer, zwłaszcza gdy wokół nikogo, to sama przyjemność. Ale od razu zepsuję trochę i powiem, że w lato na pewno są tu ludzie, ale nie tylko oni. To z pewnością raj dla komarów.

Poleski Park Narodowy to jeden z najbogatszych ornitologicznie obszarów w kraju. Na Bagnie Bubnów mają miejsce największe koncentracje żurawi w regionie. Żurawie stały się też symbolem parku.

W międzyczasie wspomnę jeszcze o dwóch miejscach. Przez Polesie poprowadzony jest najdłuższy kanał w Polsce – kanał Wieprz-Krzna. Liczy 140 km, ale nie jest żeglowny, czyli żadne stateczki po nim nie pływają. Co najwyżej kaczki. Wybudowany w latach 1954-1961 kanał jest niestety zaniedbany i przynosi więcej szkód niż pożytku.

Drugie miejsce to Cerkiew św. Antoniego Pieczerskiego w Holi. Podobno dość znane miejsce, mój przewodnik opowiadał o hucznych odpustach. Niestety za dnia do środka się nie wejdzie. Obok jest skansen.

Kierunek Lublin. Po drodze można kupić chleb w Ludwinie. Tym Ludwinie, z którego są te znane makarony 4-jajeczne. Ale chleb jest równie dobry, polecam 🙂 Zanim koniec, jedynie z kronikarskiego obowiązku jeszcze przedtem dopiszę, że:

  • powiat włodawski,
  • miasto Włodawa,
  • powiat parczewski (nocleg)

mogę uznać za zaliczone. Poleski Park Narodowy także. Na tym kończę, zostawiając Was z obrazkiem zachodzącego słońca nad poleskimi bagnami i torfowiskami…

udostępnij:
Maciek lubelskie, Polska