Kraków –> Lublin, 06.07 (pt.), wyjazd ok. 14 (…). Natomiast przejazd obejmuje turystycznie trasę przez Niecieczę (postój 15 min na zobaczenie stadionu w polu), dalej przeprawę promem przez Wisłę w Nowym Korczynie, następnie rynek w Pacanowie (też ok. 15 min przerwy). (…) Oceniam, że przejazd zajmie do 5,5 h. Jakby ktoś był ciekawy zwiedzać świat i chętny na opcję tym razem turystyczną, to zapraszam, 2 miejsca 🙂

Taki post umieściłem 3 lipca 2018 roku na jednej z grup dyskusyjnych, skupiających ludzi oferujących wspólne przejazdy na trasie Lublin – Kraków. Zaczynałem wówczas na urlop, nie spieszyło mi się. Pomyślałem, że – zamiast przejechać trasę jak najszybciej – można by coś po drodze zobaczyć. I mieć przyjemność z samej drogi. Wątpiłem, że ktokolwiek będzie chętny, wszak większości zależy na czasie i ludzie wolą zabrać się z kimś między innymi dlatego, że jest szybciej niż busem czy pociągiem. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, byłem jednak w błędzie. Dwie osoby (a ze względu na dużą ilość bagażu, tyle miejsc miałem) przyklasnęły mi pomysłu. No i… pojechaliśmy!

Po spotkaniu się z ekipą, upewniłem się, że towarzysze drogi na pewno wiedzą na co się zapisali. Lecz obaj nie tylko przytaknęli, ale wręcz byli żywo zainteresowani tą podróżą. Więcej nie było trzeba do dobrego klimatu i ciekawej rozmowy.

Na początek trasa wiodła autostradą A4. W Tarnowie odbiliśmy w stronę Niecieczy. Miejscowa Termalica grała wówczas w… Ekstraklasie. Klub ze wsi liczącej 700 mieszkańców, niebędącej nawet siedzibą gminy. To tutaj wybudowano stadion o pojemności ponad 4 600 miejsc, czyli 6,5 razy więcej niż liczba mieszkańców miejscowości. To tutaj zadziwiono całą piłkarską Polskę i w kilka lat stworzono coś z niczego. I muszę przyznać, że widziałem wiele stadionów, ale ten robi kolosalne wrażenie. Właśnie przez swoją nieco niedorzeczną lokalizację (bynajmniej jej nie krytykuję, a jedynie mówię o odczuciach). Warto to zobaczyć na własne oczy. Pole zboża zakończone stadionem.

Z Niecieczy pojechaliśmy w stronę Wisły. Tutaj przeprawiliśmy się promem Borusowa – Nowy Korczyn. Dla mnie był to pierwszy raz na promie w roli kierowcy. Aczkolwiek prom był malutki, na dwa auta, a Wisła niezbyt szeroka. Niemniej doświadczenie + zdjęcia pamiątkowe zaliczone.

Wjechaliśmy na poczciwą krajową „79”, na której już prawie zjadłem zęby. Kolejny przystanek, choć zdecydowanie najbardziej rozczarowujący: Pacanów.

Niestety miasteczko jest nieco zaniedbane, choć nie da się ukryć, że na Rynku faktycznie z każdego kąta uśmiecha się do nas koziołek. Na wizytę w Europejskim Centrum Bajki oczywiście nie było czasu, poza tym tam trzeba zarezerwować wcześniej wejście (koniecznie do nadrobienia w przyszłości!). Poprzestaliśmy zatem na paru zdjęciach i lodach, po czym wyruszyliśmy już do docelowego punktu – Lublina.

Nie spodziewałem się, jak fajną wycieczkę można sobie sprawić, zamiast zwykłego, nużącego przelotu między miastami. I jak dobrze, podczas takich zaledwie kilku godzin, może zgrać się ekipa. Obiecałem sobie, że jeszcze kiedyś taki spontaniczny przejazd krajoznawczy, ogłaszany na grupie, powtórzę. Na razie, przez dwa lata, niestety się ku temu nie zebrało. Teraz z kolei jest pandemia. Ale przyjdzie swój czas, a miejsc do zobaczenia jeszcze trochę zostało 🙂

udostępnij:
Maciek małopolskie, Polska, świętokrzyskie